poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Nie, żebym miała coś przeciwko

Niedzielne popołudnie.
Nareszcie wróciła, zapomniana na chwilę, wiosna. Dzieci dokazują, rodzice przekupują je lodami z polewą truskawkową, sami umilają sobie czas zimnym piwem i wielobarwną sałatką z czosnkową grzanką.

W mieście roi się od par. Ona brzydka, on brzydki; ona ładna, on brzydki, ona brzydka, on ładny; oni ładni - pozwalam sobie utworzyć cztery podstawowe kombinacje wśród hetero.
Przyglądam się jednej parze, która sączy mleczne koktajle w kawiarni ukrytej wśród zielonych drzew,  i rozmawia bez zbędnych czułości. Ona brzydka, on 5/10.
Dziewczyna jest naprawdę jedyna w swoim rodzaju. Jej szczery uśmiech odsłania krzywe, szarobrązowe zęby, a szczęśliwe małe oczy, odzwierciedlają przeciętność. Twarz obramowują brązowe włosy upięte w koński ogon, z rzadką, prostą, krótką grzywką, przyklejoną do czoła jak znaczek z Janem Pawłem II do prawego, górnego rogu koperty.
W którymś momencie dziewczyna wstaje i idzie zapłacić rachunek. Wraca na miejsce i siorbie z pustej już szklanki.

Przy innym stole zasiada starsza od poprzedniej para. Myślę, że oboje są pod czterdziestkę. Ona 7/10, a jego nie potrafię ocenić, gdyż naburmuszona twarz nie pozwala mi na użycie standardowej skali 1-10. Facet jest tak nieprzyjemny, że nie mam ochoty mu się przyglądać. Mocno gestykuluje, ewidentnie pouczając partnerkę, która ze spokojem go słucha. Jeśli nie męczy swojej kobiety fizycznie, to idę o zakład, że jest podręcznikowym tyranem, zazdrośnikiem, panem co to nie ja.
Odwracam od niego wzrok.

Widzę pary z pieskami, pary z dzieciakami, z dziadkami, z grupką znajomych, można by rzec - spory przekrój różnego rodzaju związków. Przyjemne niedzielne popołudnie.

Po raz kolejny wieszam wzrok na brzyduli, za chwilę spoglądam na tyrana.
Świeci słońce, wieje lekki, ciepły wiaterek, a miasto jest dziś wyjątkowo spokojne.

Rozglądając się na boki, postanawiam przyjrzeć się wreszcie samej sobie.
Jedno jest pewne. Muszę mieć wyjątkowo, WYBITNIE wręcz zjebany charakter, skoro siedzę tutaj sama.


(źródło: www.anhenenhd.com)
Facebook

1 komentarz:

  1. też się kiedyś zastanawiałam nad tym jak straszny mam charakter, rozglądając się dookoła, wracając z butelka wina do domu w walentynki, gdy wszyscy świętowali razem. no cóż, taka karma.

    OdpowiedzUsuń