Święta.
- Już wychodzisz, Haniu? - pyta nie mój teść - chyba idziesz do swojego mężczyzny?
- Może chcesz iść ze mną do Joanny? - pyta tata. - Albo może chcesz pojechać do mnie? Programy w karty?
Napełniam kieliszek białym, wytrawnym winem. Wesołych Świąt, Hanka.
Do samotności trzeba się przyzwyczaić. Jeszcze się przyzwyczajam, powoli, od lat. Mieć to już z głowy, delektować się ulubioną płytą, papierosem, uzupełnianą we własnym tempie lampką. Na trzy piąte. Na dwa. Na dwie ósme.
Czy wolałabym wtulić się w Ciebie, rozciągając się na sofie i komentując idealnie kruchą kaczkę w pomarańczach, która rozpływała się w ustach podczas dzisiejszego obiadu?
Wolałabym.
- Haniu, jesteśmy wszyscy Pod Szklanym Strusiem, wpadniesz?
Nie miała ochoty na towarzystwo, gwar, rozmowy. Na żarty i zamawianie alkoholu przeciskając się przez dużą kolejkę wstawionych już ludzi. Dzisiaj nie byłabym wodzirejem, żartownisiem, miłą dziewczyną, kompanem do rozmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz