niedziela, 5 kwietnia 2015

Wesołych

Zamykam drzwi na dwa zamki. Zdejmuję płaszcz i szpilki, torebkę kładę na toaletce w korytarzu. Zrzucam spódniczkę i zamieniam ją na wygodny dres, pozbywam się złotej biżuterii, rozczesuję włosy. Zaczynam sprzątać czyste mieszkanie. Chowam żelazko, którym prasowałam przed wyjściem koszulę, chowam do zmywarki jeden talerz ze śniadania i jeden kubek po kawie. 

Święta.

- Już wychodzisz, Haniu? - pyta nie mój teść - chyba idziesz do swojego mężczyzny? 
- Może chcesz iść ze mną do Joanny? - pyta tata. - Albo może chcesz pojechać do mnie? Programy w karty?

Napełniam kieliszek białym, wytrawnym winem. Wesołych Świąt, Hanka.

Do samotności trzeba się przyzwyczaić. Jeszcze się przyzwyczajam, powoli, od lat. Mieć to już z głowy, delektować się ulubioną płytą, papierosem, uzupełnianą we własnym tempie lampką. Na trzy piąte. Na dwa. Na dwie ósme.

Czy wolałabym wtulić się w Ciebie, rozciągając się na sofie i komentując idealnie kruchą kaczkę w pomarańczach, która rozpływała się w ustach podczas dzisiejszego obiadu?

Wolałabym. 

- Haniu, jesteśmy wszyscy Pod Szklanym Strusiem, wpadniesz?
Nie miała ochoty na towarzystwo, gwar, rozmowy. Na żarty i zamawianie alkoholu przeciskając się przez dużą kolejkę wstawionych już ludzi. Dzisiaj nie byłabym wodzirejem, żartownisiem, miłą dziewczyną, kompanem do rozmowy.

Odpalam papierosa. Strach rozpycha zaciśnięte dłonie, śpiewa dla mnie Artur Rojek. Polewam mu na trzy piąte.

 (źródło: Pinterest)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz