niedziela, 19 kwietnia 2015

Radar

Otaczają mnie pajace. A ciocia się dziwi, że latka lecą, a ja ciągle jestem singlem.

Najpierw w środku nocy zadzwonił do mnie Typowy Seba. Nie odebrałam. Spałam.
Olałam to nieodebrane połączenie o 3:53, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że miał być to pijacki bełkot z cyklu souciebie?, jesteśtacha pjjekna i tak dalej.
Herbatka, radyjko, poranny przegląd Internetu w telefonie. Włączam komunikator - 3:58, Typowy Seba: Lubię cię. Uwielbiam twoje focie. Jesteś taka zmysłowa. Ja pierdolę. Uwielbiam, po prostu uwielbiam, kiedy byli faceci piszą do mnie po pijaku. Wyłączam komunikator, idę zrobić sobie śniadanie.

Tego samego dnia, około siedemnastej, siedziałam w kawiarni przy barze.
- Halo?
- Jolka, pamiętasz tego gościa, którego poznałam w klubie? Który zapytał skąd się wzięłam, a ja powiedziałam, że wstałam z fotela?
- Bartek? Ten, z którym pisałaś SMSy, ale nie chciało ci się iść na spotkanie?
- Tak, ten sam. Chyba siedzi pod oknem z jakąś dziewczyną.
- Jak to, przecież on mieszka zupełnie w innym mieście?!

Siedziałam przy barze i piłam kawę. Zobaczyłam Bartka wchodzącego do kawiarni z jakąś brunetką. Jego twarz od razu wydała mi się znajoma i jeszcze miał ze sobą plecak. Pewnie wziął jakieś rzeczy, bo w końcu przyjechał do innego miasta - w myślach zaśmiałam się drętwo, choć nie było to śmieszne. -  Podszedł do baru złożyć zamówienie i wtedy mnie zauważył. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, a on odwrócił wzrok i wrócił do stolika, do brunetki.

Pomyślałam, że przecież nie podejdę do niego i nie powiem czy my aby nie poznaliśmy się w klubie?! Bartek, tak?!
Siedziałam dopijając kawę na sojowym mleku. Obróciłam się do nich twarzą, siedzieli przy stoliku pod oknem. On pił espresso doppio, a ona cappuccino, zagryzane szarlotką na ciepło z gałką waniliowych lodów.
"Ale podobny chłopak do ciebie siedzi na randce w kawiarni. To nie ty?!" - wyślij.
W tym momencie na pół kawiarni zabrzęczała długa melodyjka. Chłopak pod oknem odstawił na spodeczek swoje espresso doppio i wyciągnął z kieszeni telefon. Popatrzył na ekran. Odebrał jak połączenie przechodzące. Spojrzał na mnie.
Rozmawiał maksymalnie 15 sekund. Po jakimś czasie wyszli z kawiarni.
Nigdy nie dowiem się, czy był to Bartek, czy zwykły zbieg okoliczności.

Wieczorem poszłam na siłownie, gdzie spotkałam starego kolegę.
- Jak leci? - Zagadałam, nie wiem po co.
- A spoko. W tygodniu pracuję, w weekendy imprezuję, bzykam laski... albo nie bzykam. - Odpowiedział pewny siebie, napompowany jak balonik z helem. Tyle, że balonik wyglądał jak te różowe z Haną Montaną, sprzedawane po 10 zł na festynach dla dzieci.
Zupełnie nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc szybko ucięłam rozmowę tłumacząc się brakiem czasu. Odwróciłam się w kierunku drzwi.
- Haniu! - zawołał - zajebiście skrojone jeansy - wyszczerzył zęby, aż zrobiło mi się niedobrze.

Wiem. Wiem, że świat jest pełen fajnych facetów. Po prostu mam radar na pajaców. Przyciągam ich jak magnes. Mam napisane na twarzy p o g a d a j m y. Kurwa.


(źródło: juanpipkins.deviantart.com)
Facebook

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz