Są pożegnania o których wiemy, że są ostatnimi.
Otoczka wspólnego zaufania i sympatii każe żegnać się z naciskiem na kolejne spotkanie - "do zobaczenia"/"do widzenia"/ "na razie", kiedy powinniśmy powiedzieć "żegnaj".
- Zobaczymy się jeszcze?- Hanka zapytała Wiktora całując go namiętnie na czwartym peronie rozświetlonego dworca. Jej dłoń zewnętrzną stroną gładziła jego miękki policzek, a świat nie skupiał na nich żadnej uwagi. Ludzie biegli do pociągów, bezdomny podszedł do pani z białym pudelkiem prosząc o dwa złote, złotowłosa dziewczynka piła przez rurkę skoczek jabłkowy w kartoniku.
Hania poprosiła o kolejne spotkanie. W domyśle. Kto pyta swojego partnera, czy się jeszcze spotkamy? Kto żegna się z nim jak z panem, który ukroił i sprzedał ci właśnie najchudszy kawałek karkówki w mięsnym? "Przyjdę jeszcze do Pana. Będzie pan miał jeszcze tę karkówkę?"
"Czy spotkamy się jeszcze, Wiktorze?" - pytam ja.
Zmieszany Wiktor odsunął się o pół centymetra, a trochę tak, jakby odsunął się o miliony lat świetlnych.
- Yy, tak. Tak! - odpowiedział z oczywistą oczywistością.
Która para żegna się tak, jakby miała więcej się nie spotkać?
My.
Hania wsiadła do pachnącego nowością pociągu. Usiadła przy oknie i próbowała odnaleźć wzrokiem Wiktora. Pociąg ruszył, a ja widziałam jego plecy, gdy schodził po schodach.
Nie spotkaliśmy się już nigdy więcej.
Czasami żegnasz się z kimś i wiesz, że go już nigdy nie zobaczysz. Mówisz "do zobaczenia", ale czujesz, że wasza więź urywa się na zawsze. Prędzej zobaczysz tę samą panią o kruczoczarnych włosach, która zgubiła się wśród podobnych do siebie ulic wielkiego miasta, niż osobę, której oddałaś cząstkę siebie.
Może lepiej byłoby nie żegnać się wcale? Zniknąć po cichu, rozpłynąć się w atmosferze?
W miłej atmosferze nieżegnania.
Photo: Robert Doisneau
Otoczka wspólnego zaufania i sympatii każe żegnać się z naciskiem na kolejne spotkanie - "do zobaczenia"/"do widzenia"/ "na razie", kiedy powinniśmy powiedzieć "żegnaj".
- Zobaczymy się jeszcze?- Hanka zapytała Wiktora całując go namiętnie na czwartym peronie rozświetlonego dworca. Jej dłoń zewnętrzną stroną gładziła jego miękki policzek, a świat nie skupiał na nich żadnej uwagi. Ludzie biegli do pociągów, bezdomny podszedł do pani z białym pudelkiem prosząc o dwa złote, złotowłosa dziewczynka piła przez rurkę skoczek jabłkowy w kartoniku.
Hania poprosiła o kolejne spotkanie. W domyśle. Kto pyta swojego partnera, czy się jeszcze spotkamy? Kto żegna się z nim jak z panem, który ukroił i sprzedał ci właśnie najchudszy kawałek karkówki w mięsnym? "Przyjdę jeszcze do Pana. Będzie pan miał jeszcze tę karkówkę?"
"Czy spotkamy się jeszcze, Wiktorze?" - pytam ja.
Zmieszany Wiktor odsunął się o pół centymetra, a trochę tak, jakby odsunął się o miliony lat świetlnych.
- Yy, tak. Tak! - odpowiedział z oczywistą oczywistością.
Która para żegna się tak, jakby miała więcej się nie spotkać?
My.
Hania wsiadła do pachnącego nowością pociągu. Usiadła przy oknie i próbowała odnaleźć wzrokiem Wiktora. Pociąg ruszył, a ja widziałam jego plecy, gdy schodził po schodach.
Nie spotkaliśmy się już nigdy więcej.
Czasami żegnasz się z kimś i wiesz, że go już nigdy nie zobaczysz. Mówisz "do zobaczenia", ale czujesz, że wasza więź urywa się na zawsze. Prędzej zobaczysz tę samą panią o kruczoczarnych włosach, która zgubiła się wśród podobnych do siebie ulic wielkiego miasta, niż osobę, której oddałaś cząstkę siebie.
Może lepiej byłoby nie żegnać się wcale? Zniknąć po cichu, rozpłynąć się w atmosferze?
W miłej atmosferze nieżegnania.
Photo: Robert Doisneau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz