niedziela, 7 czerwca 2015

Niebezpiecznie bezpieczna

Coś musi się totalnie rozjebać, aby pociągnąć w mózgu zwoje odpowiedzialne za zmiany. Wola walki nie bierze się z czytania artykułów o tym, ze wystarczy skrócić prysznic o 5 minut, albo kupować Cisowiankę, by dzieci w Afryce miały 100ml czystej wody dziennie na głowę. Nie wzruszają nas historie, cudze błędy. Mnie nie wzruszają. Być może w trakcie lektury dygnie mi brewka, natomiast niczego to nie zmienia.

Motorem jest beznadzieja, gówno, rozpierdol. Motorem jest moment, w którym patrzysz w lustro i myślisz "jestem gruba, brzydka i samotna". I chociaż różne kobiety, z różnych środowisk, o różnych zainteresowaniach mówią, że ci zazdroszczą, a faceci ponoć ślinią się na twój widok, nie potrafisz pozbyć się uczucia, że jesteś - jak to pięknie napisała Małgorzata Halber - najgorszym człowiekiem na świecie. W tym stanie jedno jest dobre - że możesz go przeżyć raz, trzy, osiem; możesz w nim tkwić prawie całe życie, ale to, co sprawi, że motor się zapali i dowiezie Cie na dramatyczny spektakl "Zawalcz o swoje życie, Haniu" jest znudzenie.

Najpierw znudziła mnie bezpieczna przystań, miłe wieczory z czatowaniem ze znajomymi na fejsie i zajadaniem deski serów popijanej wytrawnym winem. Znudziło mnie to, że od nikogo niczego nie wymagam, że dzielę cudze obietnice przez 10. Wtedy postanowiłam coś zmienić. Wtedy pozwoliłam sobie się zakochać.


Wiem, że w życiu nie ma przypadków. Wiem, Wiktorze, że byłeś tu po to, bym przypomniała sobie czym jest chujnia, gówno i rozpierdol. Bym przestała spędzać czas na czytaniu książek w szklanej kuli, a zaczęła patrzeć w lustro mówiąc "weź się w garść paskudna świnio".
Jedyne czego żałuję w tej chwili w związku z tobą, to tej spódniczki, której nawet nie lubiłam, ale zostawiłam ją u ciebie. Tego, że zapomniałam ją zabrać, a kiedy się żegnaliśmy powiedziałeś "do zobaczenia". I choć nie lubiłam tej spódniczki, to denerwuje mnie, że nadal masz coś mojego, nawet jeśli było przecenione o 50%.

Mam plan, nowy pomysł. Ruszam tam bez nikogo, ruszam tam sama. Nie wiem, może po to, by budować nową szklaną kulę i zaaranżować w niej nieco inne oświetlenie.
Chcę biec pod górkę ze świadomością, że mogę dostać wpierdol.
To nic, umierałam wiele razy, mogę umrzeć jeszcze kilka.
Doceniam piękno rodzenia się od nowa.

                     (foto: Aleksander Yakovlev, źródło: art-sheep.com)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz